sobota, 18 maja 2013

Rozdział 2

No to 2 rozdział:) Przepraszam z góry za wszystkie błędy..:)
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Już dość poźno. Słońce już chyli się ku zachodowi. Faktycznie. Następnego dnia Hajkusia była już w szkole. Widywali się i rozmawiali na każdej przerwie, nawet wtedy gdy ich sale lekcyjne dzieliły 2 piętra. Kilka pierwszych dni było wręcz nieznośnie spokojnie. Aż nagle...
    -Will!   
    -Słucham?
    -Nie mów slucham bo cie wyrucham! hahahahahaha! No, nieważne...Chciałbyś się z nami zalożyć?
    William z niezrozumieniem wypisanym na twarzy patrzyl na Świętą Trójcę Klasową. Bała to trójka chłopaków z jego klasy, ale mieli całkowicie inne hobby od innych w ich wieku. A mianowicie maltretowanie, maltretowanie itp. Ten kto im podpadł w pierwszych chwilach miał przechlapane do samego końca. Niestety Derp należał do tej jakże licznej grupy ludzi na którą sie uwzieli. Byli Braćmi. Trojaczkami. Różniły ich tylko kolory grzywek i wzrost. Każdy z nich miał czarne włosy, bladą cerę, duże błękitne oczy i cienkie usta.
    Najmłodszy i najniższy zarazem miał grzywkę koloru krwistej czerwieni. Był z nich trzech najmniej ludzki. Nie miał dla niego znaczenia wiek, płeć czy nawet status. Nosil czerwone glany, czarne jeansy i najzwyklejsze t-shirty z nadrukami. Nie nosił ozdób w postaci łańcuszkow, ćwieków, bransoletek czy tatuaży. Jedynym dodatkiem były dwa czarne tunele w uszach. Miał na imię Tamani.
    Drugi z braci, średniego wzrostu był...hm...typowym aczkolwiek specyficznym rozrabiaką. Lubił wpakowywać się w klopoty, alei tak zawsze wychodził z nich bez szwanku. To co różniło go od reszty dowcipnisiów to jego nigdy nie znikający z twarzy uśmiech. Wiecznie gościł na jego twarzy bez względu na to w jakiej sytuacji się znajdował. I właśnie uśmiech mimo, że należał do jednego z Trójcy napawał optymizmem każdego kto go zobaczył. Lubował w koszulach, dziurawych jeansach i zielonych glanach pasujących do jego zielonej grzywki. Miał po siedem dziurek w każdym uchu. Na imię mu było Ian.
    Trzeci z braci był bardzo tajemniczy i najwyższy zarazem. On należał do Trójcy tylko z nazwy. Każdy w szkole dobrze wiedzial, że on nie wdawał się w bójki. Jedynie wyciągał z nich swoich młodszych braci gdy sytuacja robiła zbyt poważna.  Nigdy go nie obchodziło nic oprócz jego książek, które czytał na każdej przerwie i niektórych lekcjach. Nigdy nikomu nie udało się dowiedzieć o czym opowiadają jego książki, a zapytany o to odpowiadał 'Nie zrozumiesz' albo po prostu się zachowywał jakby nie usłyszał pytania. Ten z kolei miał granatową grzywkę.On wyglądał w miarę normalnie tak jak jego brat Tamani. Nosił kolorowe t-shirty, jeansy w różnych kolorach od czerwieni po błękit, granatowe glany i miał jeden tunel w lewym uchu. Jeżeli nie liczyć jego trzech kolczyków-obręczy w prawej brwi (która była skutecznie ukryta pod grzywką) to wyglądał jak normalny chłopak z jego liceum. Mówili mu Anpan, ale jego prawdziwe imię to Angus.
    -Słucham?
    -Czy chciałbyś się z nami założyć?-Odpowiadał Tamani, a Ian tylko szczerzył się jak głupi do sera. Angus natomiast pogrążony był (zreszta jak zwykle) w jakiejś książce.
    -Ale o co MY moglibyśmy się założyć?-Zapytał podejrzliwie Will przeskakując wzrokiem z jednego z braci na drugiego.
    -Znasz tą z 1 klasy - Hajkko - prawda?
    -Taaa.. i co?
    -No właśnie. Założymy się z tobą - o nią. Stawiamy na to, że nie uda ci się jej w sobie rozkochać do końca tego miesiąca. Ale jeżeli ci się to jakimś cudem uda to zostawimy się w spokoju. Czaisz? To jak? Zgadzasz się?
    -Co? Nie! Jest dla mnie ważna i nie pozwole wam tego zniszczyć! Nie zgadzam się...Czaisz?
    -Oh! To super!  W takim razie czekamy na wyniki twoich starań do końca tego miesiąca.
    -Co?! Hęęęęę?!- Krzyczał za wybiegającą już młodszą dwójką.
    -Eh....
    -Na twoim miejscu nie słuchałbym ich. Skoro jest dla ciebie ważna to nie pozwól, aby jakiś głupi, domniemany zakład to zaprzepaścił - Odezwał sę, pierwszy raz zresztą, do Derpa Anpan.
    -Co? Ty mówisz do mnie?
    -Nie. Do tego groszka w twojej czaszce. Tak,do ciebie. Coś taki zdziwiony? - Zapytał odkładając książkę i patrząc podejrzliwie na chłopaka stojącego przed nim.
    -No bo...No bo odzywasz do mnie po raz pierwszy.
    -Oh...Serio? Wybacz. Ale co do tej dziewczyny to i tak radzę ci uświadomić jej przynajmniej swoje uczucia bo wiesz, oni tez maja na nią chrapkę, choć wątpię aby chociaż na nich spojrzała. Ona jest zapatrzona w ciebie jak w zjawisko zorzy polarnej. Albo nawet bardziej...
    Will zaczerwienił się po same uszy mile połechtany wiadomością , która w jego uszach brzmiała jak komplement.
    -Emmm...Mogę ci zadać jedno pytanie?
    -Już je zadałeś...
    -Eh...Tak, to...
    -No pytaj.
    -Dlaczego mówią na ciebie Anpan? przecież twoje imię to Angus...prawda?
    -Tak, moje imię to Angus, ale uwielbiam jeść anpan, a moje imię zaczyna się na dwie te same litery więc latwo załapać. Pierwszy nazwal mnie tak Ian i tak już zostało.
    -Aha. A ... co to jest ten cały anpan?
    -To taki japoński chlebek. Jest słodki i najczęściej nadziany melonem albo jakimś innym owocem.
    -Ooo. Słodko. - Derp szeroko sie uśmiechnął odsłaniając rzędy białych i równych zębów.
    -Haha! Wiesz, jesteś całkiem fajny.
    -Erm... Dzięki. Ty też.hehe.
    -Proszę. Powiedzieć ci coś? Twoja dziewczyna pięknie śpiewa. Jest nawet w zespole szkolnym.
    -Serio? Super! I... to nie jest moja dziewczyna.
    -Jeszcze. Dobra. Ja muszę iść poszukać tych dwóch przygłupów, bo jeszcze coś zrobią i później będą problemy...To takie upierdliwe.
    I poszedł. Zastanawiał sie po drodze jak mógł nie zauważyć wcześniej takiego fajnego chłopaka. I teraz - Gdzie mogli poleźć jego bracia ??
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

1 komentarz:

  1. Czytam książkę w której są William i Angus... Przypadek? Nie sądzę..

    OdpowiedzUsuń