czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdzial 9.

HEEEJ! PRZEPRASZAM KAŻDEGO KTO CZEKAL NA TĄ NOTKĘ! zajelo mi to....troche czasu..;/...no ale już jestem :)) Mam nadzieje, że się spodoba :)) i oznajmiam uczciwie - rozdzial jest pisany na komputerze który ma angielską klawiaturę i uniemożliwia mi robienie ly (czyt. uy)...
____________________________________________________________________
Pisane z perspektywy mamy Hajkusi:
-Co?! Nie zrobisz mi tego! Nie możesz!
-Kochanie wiesz, że nie mamy innego wyjścia. Doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że gdyby znalazla się jakaś inna możliwość napewno byśmy z niej skorzystali. Ale jej nie ma... Nie mamy wyboru. Przepraszam Cię kochanie. Mam nadzieje, że zrozumiesz mnie i tatę...
I poszla.
Nie chciala więcej patrzeć na lzy splywające po policzkach córki.
Nie chciala slyszeć tego wyrzutu, który slyszala w każdym wypowiedzianym przez nią zdaniu.
To bylo okropne. Rozrywalo ją od środka. Każdą komórką jej ciala przejmowal żal i zlość na samą siebie. A to wszystko zaczelo się paprać jakieś 2 tyg. temu.
William nie przypomnial sobie nic przez ten caly czas. Hajkusia popadala w depresjie i nic nie bylo w stanie poprawić jej humoru...Żadne z nowych atrakcji wymyślanych przez rodziców nie zdolaly odciągnąć jej od myślenia o nim. Opuścila się przez to wszystko w nauce. Zaniedbywala obowiązki domowe. Mogla spędzać nawet calą noc placząc. Tak bez powodu. Kiedyś powiedziala jej co czuje do Willa. Twierdzila, że lączy ich coś w stylu nierozerwalnej nici, która jest w stanie wytrzymać wszystko. Nawet będąc daleko od siebie czuli to samo. Ona byla szczęśliwa kiedy i on. On byl smutny kiedy i ona. Czasem gadając z mamą czula nagle ogromny smutek, zlość albo irytacja...tak o. Bez żadnych bodźcó z zewnątrz. To dzialo się w środku. W niej. I bylo spowodowane nim. To nie byly jej uczucia ale jego. Miala tego pewność.
Gdy byli bardzo daleko od siebie, a nie zamienili choćby jednego slowa przez telefon,Hajkusia nie miala powodu by się śmiać.
Lączyla ich jednocześnie przyjaźń i milość.
Mogli rozmawiać o wszystkim. Akceptowali się calkowicie. Nie wstydzili się niczego... no może prawie niczego.
Oni byli dla siebie nawzajem. Dlatego gdy to zrozumiala bylo jeszcze ciężej jej o tym powiedzieć. Wiedziala, że to zrujnuje jej pozostale nadzieje, które tak gorączkowo próbowala zachować w sobie, ale to bylo jedyne wyjście. Nigdy nie zapomni tej mieszanki bólu, gniewu i smutku jaka byla widoczna w oczach jej córki gdy powiedziala po raz pierwszy:
-Córciu. Musimy bardzo poważnie porozmawiać. Wyprowadzamy się. Za jakiś miesiąc. Z powrotem do Suwonu. Jakiś mężczyzna pozwal tatę na wielką sumę pieniędzy. Nie mamy tylu, a w teraźniejszym kryzysie wrecz niemożliwym jest zdobyć tak wielką sumę pieniędzy w tak krótkim czasie. Tata w Korei ma zapewnioną jedną z najlepiej platnych prac. Ja też napewno znajdę coś dla siebie. W ten sposob może uda nam się splacic dlug. A Derp - spójrzmy prawdzie w oczy - jeżeli nie przypomnial sobie nic do tej pory to bardzo malo prawdopodobne, że przypomni sobie przez okres naszego pobytu w Korei.
Po tej wiadomości Hajkusia zalamala się. I tak samo bylo też dzisiaj.
Weszla do pokoju Pii. Byl maly, ale przytulny w różnych odcieniach żóltego, pomarańczowego i czerwonego. Na ścianach, szafkach i suficie przyklejone byly zdjęcia zdjęcia na, których byla wlascicielka pokoju. Sama, z przyjaciólmi lub też jej sami przyjaciele. Na samym środku stalo jej lóżko, na któym, na granatowej pościeli leżala Hajkusia. Nic by nie wskazywalo na to co się stalo chwilę potem.
***
-Kochanie... przyszlam ci coś powiedzieć. Ale najpierw powiedz mi jak się czujesz?
-A jak mam się czuć...? -Widząc zmartwione spojrzenie matki odpowiedziala jej - Dobrze i źle... Raz mam dość wszystkiego, ale chwilę potem uśmiecham się bez powodu. To przez niego. Wiem to. On się uśmiecha.
-...Kochanie wiesz, że nie możesz tak siedzieć w pokoju calymi dniami i wychodzić tylko po to żeby go zobaczyć. To się musi skończyć. Dlatego podjęliśmy z ojcem wspólną decyzję...
W tym momencie w drzwiach stanela glowa rodziny. Spojrzal w oczy córki i wyręczyl żonę:
-Do Korei jedziemy nie za miesiąc....a za tydzień.Tak będzie dla ciebie najlepiej.

________________________________________________________________________________
I jest! Dziekuje za przeczytanie :)) Następny rozdzial bedzie pewnie za tydzień może póltora :) Pozdrawiam Hentai ;)

1 komentarz:

  1. MASZ DODAĆ CIĄG DALSZY SŁYSZYSZ? BO JA CZEKAM. JAK NIE DODASZ TO POŻAŁUJESZ
    ENSCHA
    P.S JEST TYLKO JEDNA ENSCHA WIĘC TO NAPEWNO JEST TA KTÓRA ZNASZ

    OdpowiedzUsuń