niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział 8. 2/2

Ten rozdział Jest pisany z perspektywy Hajkusi.
_________________________________________________________________________________
Ten stan twa już dwa tygodnie. Codziennie rano budzi się i jej pierwszą  myślą jest 'William'. Potem wstrząsał nią nagły szloch. Po jakichś 15 minutach płakania przychodziła pora na poranną toaletę. Zawsze stała 10 minut przed lustrem wpatrując się w swoje sińce pod oczami. Przez tą sytuację z Derpem nie sypiała zbyt dobrze... Codziennie miała koszmary. Zawsze ten jeden. Zawsze ten sam.
Była na szpitalnym korytarzu. Było bardzo ciemno a za oknem padał deszcz. Biegła do sali Willa. Gdy już docierała na miejsce okazywało się, że Derp przypomniał sobie wszystko...no prawie.
Nie pamiętał jej, ani nic związanego z nią... A najgorsze było to jak na nią patrzył w tym śnie...Nie było w tym spojrzeniu żadnego uczucia..niczego. A potem Derp się obracał zapominał o niej..
Na zawsze..
Budziła się z jego imieniem na ustach, spocona i roztrzęsiona. Niby nie straszny sen, ale dla niej był jednym z najgorszych jakie kiedykolwiek miała. Tak bardzo boli człowieka, gdy straci kogoś kogo kocha.
Nie mogła sobie wybaczyć tego wypadku. Była tam! Mogła coś zrobić! Mogła rzucić się na pomoc! Ale nie! Wolała stać jak ten kołek nic nie ogarniając...Codziennie rano przeżywała to samo.
Potem myła twarz i ubierała się tak jak normalnie. Wolała żeby Derp ja widzial taką jaka była na początku...nawet jeżeli jej nie pamiętał.
Codziennie po szkole do niego wpadała. Po 3 dniach został wypisany ze szpitala. Wiedziała od jego matki, że faktycznie przyklejał kartki na ścianach w pokoju gościnnym. Nigdy nie odważyła się tam wejść i ich przeczytać. To było jego. Nie miała do tego prawa.
Witał ją delikatnym uśmiechem. Wiedziała, że obejrzal film. I przeczytał notatki. Ona podchodziła do niego, całowała go w czoło na dzień dobry. Odpowiadała takim samym uśmiechem. Nie dawała po sobie poznać jak wielki sprawia jej to ból. Teraz będzie rozmawiał z nią normalnie. Tak jakby nic się nigdy nie stało. Będą się śmiali i zachowywali jak przyjaciele.
Za każdym razem miała świadomość, że jutro będzie takie samo. Nie przypomni sobie. Ale zawsze tliła się w niej ta nadzieja. Ten maleńki promyczek. Zasypiała z nadzieją, że jutro przywita ją słowem 'pamiętam'. Tak bardzo tego chciała. Codziennie zasypiała z jego twarzą przed oczami. Lekki uśmiech zamienial sie w grymas bólu podczas snu...
I co noc to samo. Ten sam sen, ta sama poranna rutyna. Ale ona sie nie poddawała. Czekała. Czekała na niego.
A najgorsza była ciekawość. Co on chciał wtedy powiedzieć...wtedy przed wypadkiem. Tuż po tym jak go poprosiła o odpowiedź.
Każdy dzień miał te lepsze i gorsze strony. Ale Hajkusia skupiała się tylko na tym, aby mu pomóc. Aby przy nim być.
_________________________________________________________________________________
Mam nadzieje, że sie podobało :)) To już ostatni post przed moim wyjazdem. Jeżeli to ktoś czyta to życzę miłych wakacji:)) całuję :**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz