czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 4

Jeżeli ktoś to czyta to bardzo przepraszam za brak notki przez długi czas:)) Mam szlaban (Teraz jestem nielegalnie jak to mówi moja przyjaciółka;PP) Mam napisane już do 7 rozdziału ale nie wiem kiedy uda mi sie wstawić ..;/...może uda mi się w tą niedziele :D
No, ale teraz czas na rozdział!!
_________________________________________________________________________________

W następnych dniach o wiele trudniej było spojrzeć mu w twarz. Bardzo tego chciała. Znów zobaczyć te oczy. Ten nos. Te usta. Ale to było tak cholernie trudne po usłyszeniu tych słów. "Przyszedłem tu tylko dla ciebie". Nawet gdy już się decydowała na to aby na niego spojrzeć, napotykając jego wzrok przypominała sobie te słowa, rumieniła się jak piwonia i dostawała lekkiego krwotoku z nosa...
~To było takie słodkie...I to dla mnie. Od niego. 
Dzisiaj natomiast poprzeczka była postawiona baardzo wysoko. A przynajmniej tak bylo zdaniem naszej bohaterki. A to wszystko przez to jak wyglądał.
Jego jak zwykle poskręcane, karmelowe włosy muskały co rusz jego twarz unoszone przez lekki wietrzyk. Duże, niebieskie na wpół przymknięte od natłoku światła słonecznego oczy. Pełne,malinowe usta były lekko rozchylone. Jasna cera bez skazy. Dzisiaj miał na sobie koszulę. Przewiewną, lnianą koszulę. Idealnie opinała jego tors. Nie był jakoś specjalnie umięśniony, ale flakiem go nazwać też niemożna było. 2 górne guziki były rozpięte ukazując długą szyję. Taką kuszącą szyję. Jego głowa zwrócona była w stronę słońca. Wyglądał jak anioł.
Zebarała się w sobie i podeszła. Staneła kilka kroków od niego poprawiając włosy. Dzisiaj związała je w luźny kok, ale wyjęła z niego kilka pasm. Stwierdzając, że 'jakoś ujdzie' podeszła i dźgnęła go w ramię.
-Hej! Co tam?- mówiła to spokojnie, wyglądała na opanowaną, ale w środku się w niej gotowało.
~Nie patrz mu w oczy bo zrobisz z siebie jeszcze większą idiotkę...Jezu jak tu jest gorąco....pfffffffff....
-Hej. To już mnie nie unikasz? - zapytał patrząc jej w oczy ze smutkiem.
-Co? Jak to cię unikam? Nie unikam cię..Czemu tak myślisz?
-No cóż. Pomyślmy. Przez ostatnich kilka dni gdy tylko chciałem z tobą porozmawiać to ty uciekałaś jak najdalej tylko mogłaś. Hmm.. czy można to nazwać unikaniem?....zdecydowanie tak...!Czy jest chociaż jakiś tego powód? Zrobilem albo powiedziałem coś nie tak??
-Ja...tego..
-Tak...?
-Ja...nie wiem.
-To jak będziesz wiedzieć  to wtedy zemną pogadaj.
-Ale! Derp! Will!
Już  odchodził. Jego plecy coraz bardziej się od niej oddalaly. Poczuła, że musi coś zrobić inaczej to bedzie koniec. Koniec wszystkiego. Pia postawiła wszystko na jedną kartę.Jeżeli nie powie mu co do niego czuje teraz to później może nie mieć już takiej szansy. A dobrze wiedziała, że Derp też coś do niej czuje. Była pewna też, że on jest typem chłopaka, który ją zostawi i zacznie unikać po wyznaniu.
-Williamie Witcie! Zatrzymaj się jak cię wołam!
Chłopak odwrocił się zaskoczony postępowaniem dziewczyny, ale w jego oczach było nie tylko zaskoczenie. Było tak jeszcze coś na kształt...nadziei?
-Tak?
-Pamiętasz co powiedziałeś przybiegając do klasy w tej niezwykle romantycznej chwili? Chodzi mi o tą sytuację z Trójcą i moimi przyjaciółkami.
-Że przepraszam?
-Nie. To troche później...To,że przyszedłes tam tylko dla mnie..-tu jej glos zaczynał bleknąć. Zażenowana spuściła wzrok na swoje baletki.
-Co?
Pia wzieła głęboki oddech i zaczeła wyrzucać z siebie słowa z prędkością karabinu.
-Bo ja cię lubię. Nawet bardzo.Jak cię nie widzę to nie mam powodu żeby się uśmiechać. Jeżeli nie słyszę twojego głosu to nie mam powodu żeby się odzywać. Kiedy cię nie ma to nie jestem sobą. I...I to co wtedy powiedziałeś strasznie mnie uszczęśliwiło. Ale i dało mi nadzieję. Potem nie mogłam na ciebie spojrzeć bo cały czas się uśmiechałam, czerwieniłam...wiesz...jednym słowem wyglądałam strasznie głupio...nie chciałam żebyś mnie taką widział. Naprawdę przepraszam.To...em...Mogę mieć jeszcze nadzieję czy mam przestać się łudzić? - To błaganie w jej głosie. Nawet gdyby Will nie chciał (a chciał baaardzo!!!) musiałby przyjąć jej wyznanie.
-Hajkuś...Ja te...-Nie skończył bo nagle został przez coś a raczej kogoś bardzo mocno popchnięty. Stracił równowagę...Leciał w dół. Wpatrywał się w Hajkusię otwartymi z zaskoczenia oczami. Kątem oka zobaczył że obok zatrzymuje się jakiś kędzierzawy pierwszak.
~To on musiał mnie popchnąć...cholera wszystko zepsuł!
Niespodziewany ból w czaszce oderwał go od rozmyślań. Czuł jak jego skóra z tyłu głowy jest przecięta. Jak po włosach ścieka krew. Po boisku rozniósł się głuchy odgłos ciała pierdykającego w ziemię. To obudziło Pię. Momentalnie znalazła się przy nim. Uniosła lekko jego głowę. Powieki byly takie ciężkie. Nie miał sił. Pia jeszcze coś wykrzykiwała w stronę młodszego chłopaka, ale derp nie rozumiala z tego ani słowa. Obraz byl rozmazany, a dźwięk strasznie niewyraźny. W końcu stracił przytomność.
Pia podbiegając do niego nie myślała trzeźwo. Widziała jak uderzył głową w barierkę. Gdy dotknęła jego głowy poczuła krew. Dużo krwi. Nie wiedziała co ma robić. Pierwsze co jej przyszło do głowy to  'PIELĘGNIARKA!!'
-Ty ! zanieś go do pielęgniarki! Ale już! Jest ciężko ranny! Na co czekasz!!??!?
Później chodziła wokół jego łóżka cała w nerwach.Martwiła się o niego. Gdy otworzył oczy była przeszczęśliwa. Chciała skakać aż do nieba. Jej radość rozpłyneła się momentalnie gdy usłyszała pierwsze słowa Willa. Te słowa. Dwa głupie słowa. A odebrały jej całą nadzieję. Te dwa, tak krótkie słowa.
-Kim jesteś?

__________________________________________________________________________________
Nom! osobiście bardzo lubię ten rozdział :D Błędów jest pewnie dużo, ale to da sie naprawić nie :D??
Następna notka mam nadzieje w niedzielę:)) Proszę komentujcie! :D

1 komentarz:

  1. No witam witam.
    Fajnie piczusiu piszesz, wiadmo, trochę błedów jest, ale jakoś nie zwracam na nie uwagi...
    Najbardziej podoba mi się ciało "pierdykające" o ziemię... Cudowne słowo, cudowne...
    Pisz dalej, bo aż chce się czytać!
    Hwaiting~

    OdpowiedzUsuń